HUZLI czyli Humor z listówNavigatorWiedzy.pl
eLearning-NAVIGATOR.com

Z serii: wydarzyło się naprawdę

Jesteśmy na super balandze u mojego kumpla. Facet mieszka w willi. Balanga na całego, a tu jedna panienka przychodzi z rottweilerem, który nie lubi towarzystwa po alkoholu, jak to zresztą zwykle wszystkie pieski w ogólności, a rottweilery w szczególności. Ktoś proponuje przerzucić rottweilera przez siatkę na posesje sąsiada, który wyjechał, coby nie bruździł (rottweiler, nie sąsiad, ma się rozumieć). Na to mój kumpel:
- Niech was ręka boska broni! Tam mieszka taki jamnik, oczko w głowie mojego sąsiada. Jak by się Maksiowi co stało, to by mnie Józek chyba zaj...!
- Dobra.
Towarzystwo bawi się dalej, ale jak koło północy rottweiler naprawdę lekko dziabie jednego z nas, to nie wyrabiamy i po cichutku przerzucamy bydle przez płot do sąsiada. Rano gdy wszyscy jeszcze śpią, mój kumpel - gospodarz balangi otwiera na full kacu bramę, coby po piwko skoczyć i co widzi? Pękający z dumy rottweiler z uwalanym ziemią bardzo martwym jamnikiem w pysku.
- O, kur...a, o kur...a, Józek mnie zabije, jak ja mu się wytłumaczę?! - wpada w panikę (kumpel, nie martwy jamnik, ma się rozumieć).
Spoko, towarzystwo wprawdzie skacowane, ale pełne poczucia winy i chęci uchronienia swego gospodarza przed morderczymi zapędami Józka, fanatyka jamników. Inkryminowany jamnik-denat ląduje w wannie, gdzie za pomocą szamponu, cocolino, suszarki i szczotki do włosów gospodarza przywrócona zostaje mu dawna forma i świetność. Póki jeszcze się nie rozwidniło na dobre, corpus delicti ląduje na ganku sąsiada na swym stałym ulubionym miejscu w koszu. Jeszcze tylko łapka na łapkę, pyszczek na łapki i jest git. Towarzystwo się rozjeżdża. Koło południa wraca sąsiad. Mój kumpel jakby nigdy nic. Cisza. Cisza. Cisza. Po jakichś dziesięciu minutach przychodzi sąsiad. Blady jakiś taki i bardzo niewyraźny.
- Eee, słuchaj, tego..., nie widziałeś czasem, łaził ktoś może u mnie wczoraj po posesji co?
- Wykluczone, Józek.
- Na pewno?
- Na sto procent! Wiesz, było u mnie parę osób, prawie całą noc robiliśmy grilla w ogrodzie, niemożliwe, żebyśmy nie zauważyli, jakby kto się do ciebie włamać chciał, albo co. A co? Zginęło ci coś, czy jak? - rżnie głupa mój kumpel.
- Eee nie, tylko wiesz, dwa dni temu pochowałem Maksia tam, pod różami, a teraz... No choć i sam, kur...a zobacz.... Albo wiesz, idź lepiej sam, a ja tu chwilę posiedzę u ciebie...

Data: 1999-09-09 | Żródło: Nieznane | Ocena: 3.38 | Głosów: 45 | Oceń: